Turcja - wrzesień 1995

Tak, Turcja stała się wielkim początkiem szeregu wypraw mniejszych, większych, dalekich i bliskich. Nie sądziłam że zapiski Gąza będą też inspiracją do kreślenia dzienników kolejnych podróży. Tym razem postanowiłam w oryginale pozostawić pamiętnik jaki powstał dzięki tym notatkom. Autorem jest Gązo, ja tylko chciałam upowszechnić zapis naszych poczynań. Bohaterowie na pewno rozpoznają opisywane miejsca, zdarzenia, a gdyby komuś przypomniały się jakieś jeszcze istptne fakty tej wyprawy chętnie dopiszę tu kilka słów.

Wyprawa do Turcji trwała miesiąc, biorąc początek 17 września i tak do 13 pażdziernika, kiedy właściwie zaczęły się regularne zajęcia na uczelni. Ale to nie było wówczas problemem. 15 osób, z czego nas 14 studentów geografii i niezastąpiony w swojej wiedzy Jasio Reder, nasz wykładowca i przyjaciel. Już w samej Turcji podzieliliśmy się na 5 trzyosobowych grup i tak rozpoczęliśmy pierwszą, niczym nieograniczoną w czasie i przestrzeni podróż po zupełnie nam wtedy jeszcze nieznanym kraju, a który bardzo szybko stał się dla nas niemal drugim domem......

....." Wrzesień

- 17 Sobota

Wyjazd z Lublina do Warszawy, a następnie Warszawa-Stambuł.

- 18 Niedziela

 Postój na granicy Czesko-Słowackiej - kupujemy piwa (błąd), następny postój na Węgrzech. Rumunia - jeden wielki syf - dwa postoje, na parkingu i na granicy promowej do Bułgarii. Na prom wjeżdżamy bez kolejki. Bułgaria piękny kraj, dobra autostrada, a zakupy w strefie wolnocłowej.

-19 Poniedziałek

Nocleg w Edirne. Za nocleg płacimy kupę kasy ok 3 dolarów. Kemping jest świetny, basen, barek. Pierwszy raz pijemy tureckie piwo - Tuborg. Pękają dwie butelki Finlandii, omawiamy trasę na dwa dni. Uczę pływać Marka Goliszaka. Rano wyjazd z Edirne - pierwszy stop to błąd. Gruba Ewa złapała dolmusza i namówiła nas abyśmy też wsiedli, zapłaciliśmy ok. 0,5 dol/os. Potem różne stopy. Pierwszy raz pijemy wodę prosto ze studni, chociaż nas ostrzegano. Cieśninę Dardanele przekraczamy inaczej niż wszyscy, bo o poranku. Stop do Troi. Na koniec 5 km do przejścia, podczas gdy Wasyl kradł arbuzy, jakiś facet zabrał nas traktorem bez przyczepy (cztery osoby +3 plecaki + 5 arbuzów).

- 20 Wtorek

Troja - w nocy impreza z Ichsanem (7 butelek wina i 3 butelki Raki). Troja jest do dupy (osy w ścianie). Wysyłam pierwsze kartki do Polski. W knajpie pijemy pierwszy raz piwo Efes. Nocleg na dachu. Rano po zwiedzeniu kamienic na piechotę do rogatek. Niosę z Bimbem placek Bekierki. Stopem na pace z trójką naszą i Bimba. Kąpiemy się w morzu Egejskim. Po wyschnięciu sama sól. Stoimy długo na stopa i jakiś facet lituje się nad nami i specjalnie podwozi nas do Edermitu. Wszędzie wojsko z bronią automatyczną. Łapiemy stopa do Bergamy. Wasyl na pace, ja z Moniką z przodu. W Bergamie zajebisty kemping z basenem. Dziadek pozwala się nam wykąpać.

- 21 Środa

Zwiedzamy Bergamę -na początku Asklepios, chodzimy za darmo po długich targach za okazywaniem wielu pieczątek bez sensu. Jest całkiem fajnie teatr, podziemia. Jasiek coś nam o tym miejscu opowiada. Po zejściu do miasta oglądamy z zewnątrz jeden z cudów świata starożytnego, Czerwoną Bazylikę. Pytamy jakiegoś gościa jak dojść na Akropol a on zaprasza nas w drodze powrotnej na herbatę. Na Akropol też wchodzimy za panem, tylną bramą. W teatrze spotykamy Polaków (małżeństwo). Wieczorem impreza z szefami kempingu, zostałem tytułowany profesorem, potem zaproszenie na piosenki, ale nikt nie ma ochoty. Po kąpieli śpimy. Rano długa trasa przez Izmir.

- 22 Czwartek

Rano po wyjeździe zatrzymujemy się w Aliaga i kąpiemy się. Podchodzi do nas jakichś facet i tłumaczy na migi, że jest kapitanem statku i zawiezie nas do lepszego kąpieliska, a jak się potem okazuje do gorących źródeł siarczkowych nad samym morzem. Woda ok 85 C, a Turcy się nią polewają. Wasyl prowadzi samochód (Tofasz). Złomowisko kompletne. Facet łapie nam stopa do Izmiru.

 Izmir - najbardziej przewalone miasto. Łapiemy stopy w centrum miasta, potem idziemy ze dwa kilometry, przerwa na piwo i znowu łapiemy ciągle idąc, końca miasta ciągle nie widać. W końcu łapiemy jakiegoś łepka, który podwozi nas do Selczuku. Szukamy jakiegoś kempingu, ale bezskutecznie, tak że śpimy na dachu u Osmana. W sklepie z dywanami. Na kempingu mandarynki.

- 23 Piątek

Rano idziemy zwiedzić Efes - wchodzimy znowu gratis. Jest całkiem fajnie, ale za dużo ludzi Cholernie gorąco. Jedziemy do kurortu Kusadasi. Kąpiemy się przy nabrzeżu, pełno babek (Niemek), z gołym biustem. Z Simpsonem i Wasylem odsuwamy się od grupy i szukamy taniego piwa. W jednej z bocznych uliczek znajdujemy tanie piwo i jakieś dobre bułki potem siedzimy na promenadzie. Jest zaj.......e. Wracamy do Selczuku (wracam z Kaśka i Grubą). Zwiedzamy Selczuk. Wieczorem impreza na dachu i tańce na sklepie. Brat Osmana chciał nas oszukać na cenie piwa ale trochę stargowaliśmy. Metalowi zginęła karimata, ale się tylko z tego ucieszył.

- 24 Sobota

Jedziemy do Didymy z postojem w Priene- najładniejsze kamienie, jakie widziałem. Płacimy za wstęp, ale opłaca się. Didyma - zwykłe miasto, nic nie chce się nam oglądać. Nocujemy na kempingu pod Didymą. Trochę płacimy, ale mało kempingów nad samym morzem.

- 25 Niedziela

Rano kąpiel. Simson znajduje zdechniętego żółwia, ale potem go wyrzuca. Potem jedziemy do Pumukkale. W Goereme czekamy dość długo i idziemy na piwo. Potem łapiemy młode małżeństwo i jedziemy do samego Pumukkale. Małżeństwo płaci za nasz wstęp. Śpimy na wspaniałym kempingu połączonym z kompleksem basenów. Pierwszy raz w Turcji czujemy zimny deszcz.

- 26 Poniedziałek

Odpoczynek:

- jemu porządny obiad

-zliczamy kesz

-kąpiemy się - wieczorem idę z metalem po wodę i trafiamy do super hotelu

- mała impreza z ruskimi kobietami wydanymi za Turka

- 27 Wtorek

Odpoczynek

- Prawie cały dzień na basenie, rano zdjęcia

- Z Wasylem uczymy się skakać z rozbiegu na głowę

- 28 Środa

Wyjazd, bardzo rano, potem przez góry jednym stopem do Kemer. Z Kemer do Fethiye ciężarówką z prędkością ok. 15 km/h. Nocleg na dachu pensjonatu. Oglądnie grobowców naskalnych - libijskich. Na obiad pizza turecka - całkiem niezła.

- 29 Czwartek

Rano wyjazd do Putry- dość długie stanie na stopa. W Putrze dość długie czekanie na trójkąt Bima. (Przerwa na piwo). Potem szukanie pensjonatu. Bimbo z Bakierą i Ja śpimy w pokoju na łóżkach. Pierwszy raz pole, chaty. Jedziemy na wydmy. Kanał gubi buty, które to my z Bimbem  chowamy mu. Kąpiel w morzu.

- 30 Piątek

Z putru do krzyżówek na piechotę, potem ciężarówką, z Kałkanu do Kas mikrobusem, z postojem w pięknej zatoczce. Z Kas do Mury jedziemy dolmuszem. W Morze grobowce i piwo Tekel (paskudztwo). Potem stopem na pace w dziesięć osób do Finike i do Kemeru. Do po długich poszukiwaniach spania na plaży. Kładziemy się spać na łące. Rano budzi nas obława policyjna i wielbłąd.

Październik

- 1 Sobota

Jednym stopem przejechaliśmy od Kaman do Sile, z burmistrzem Alanyi. Wstępujemy do..... Potem Turek funduje nam obiad - tosty. A w Sile załatwia tam kemping nad morzem. Nie możemy się spotkać z resztą ludzi. Wasyl wścieka się na Jaśka. Metal gubi aparat.

- 2 Niedziela

Zwiedzamy Alany'ie, miasto i zamek. Alanyi na stopa czekamy ponad 1 godzinę. Zabiera nas żołnierz dacią (7 osób + 6 plecaków). Potem jedziemy na pace, na której stoi samochód. Wysiadamy w nocy w Anamurze. Jemy w knajpie. Facet proponuje nam nocleg, ale nas wykiwał, śpimy na piasku na plaży

- 3 Poniedziałek

Z Anamuru  przez Silifke jedziemy do Narlikuju. Ale zajeżdżamy za daleko i musimy się trochę wrócić. W Narlikujui kąpiemy się w morzu. Po raz pierwszy natrafiamy na jeżowca (Ja i Karaś). Facet proponuje nam nocleg u niego w knajpie. W zamian za zakupione u niego piwo śpimy za darmo, do knajpy dojeżdżamy w 9 osób z plecakami w daczii

- 4 Wtorek

Rano zwiedzamy jaskinie Niebo i Piekło. Obie bardzo zaniedbane. Obudziły nas wielbłądy przy wyjściu musieliśmy zapłacić, ale niewiele. Po południu jedziemy do Kizkalezi, aby wypocząć ze dwa dni. Natrafiamy na kemping u brata Kima, który studiuje w Niemczech. Zostajemy w zamian za niewielką opłatę.

- 5 Środa

Wypoczynek.

 W Kizkalezi - kąpiemy się w morzu. Na bazarze Wasyl kupił jajka, jogurt, bułki i stworzył Egg kebab. Na obiad idziemy do miasta, umawiamy się wieczorem na imprezę z piwem i raki. W czasie imprezy Wasyl, Marzena i Simpson wypływają na połów ryb ale nic nie łapią. Rano zaś od rybaków dostają ośmiornicę, którą Kim przygotowuje w occie, (bardzo dobra)

- 6 Czwartek

Wypoczynek. Nurkujemy, oglądamy rafę koralową, łapiemy jeżowce, z Wasylem i Simpsonem próbujemy złapać dużego kraba, ale po ugryzieniu Wasyla - ucieka nam. Płyniemy na wyspę z zamkiem. Do wyspy płyną w kajaku z Barierką, a z powrotem wpław. Rano odłączając się od nas Fisz z Agą i Markiem i jadą do krateru Golu.

- 7 Piątek

Od dziś jadą z Bakierka i Bimbem. Do Tardusu idzie całkiem dobrze. Potem przed autostradą biorą nas na pakę i wysadzają na środku autostrady. Tu zabiera nas bogaty facet i stawia nam browar i obiad, potem rozmawiając przez telefon komórkowy Z Bimbem zaprasza nas na imprezę do Konyi ale rezygnujemy. Stoimy na drodze do Nigde, w Nevsehirze jesteśmy pierwsi. Po spotkaniu z resztą jedziemy do Goreme - Spazmy Sylwi

- 8 Sobota

Zwiedzamy Kapadocję, muzeum w Goreme potem obiad. Jedziemy do Zelve i Avanos. Z Zelve wracamy z pijanym facetem a potem z policją na końcu bierze nas jakiś francuz a z nimi jedzie dwójka Polaków.

- 9 Niedziela

Jedziemy do Dernikuyu do podziemnych miast chrześcijańskich i potem do doliny Ihlary, tu śpimy w pensjonacie. W drodze do Ihlary pchamy busa pod górę i idziemy 10 km na piechotę.

- 10 Poniedziałek

 Jedziemy do Aksaray , a potem już ciężarówką główną drogą do Ankary Po drodze mijamy słone jezioro Tuz. Kierowca naszej ciężarówki jest Kurdem i nie czai w naszym normalnym języku. Nocujemy w Kazanie. Buty - skórzane śmierdzą.

- 11 Wtorek

Dojeżdżamy do Stambułu..."

To właściwie był koniec tej wyprawy i choć noc w Stambule dostrczyła nam jeszcze nie lada atrakcji to Gązo w barwny sposób oddał atmosferę podróży...