Na krawędzi pustyni 27 maja 2013

Maroko_0100
Maroko_0100

Pamiętam jak kiedyś patrzyłam na ten bezkres piasku i kształtów z okien samolotu. Sahara była wtedy nieprzeniknionym  i bardzo niedostępnym miejscem, o którym marzyłam. Teraz, gdy stanęłam bosa stopą na jej krawędzi poczułam coś, czego brakowało mi od pewnego czasu. Krajobrazu nie ograniczonego horyzontem, ciszy i słońca. Ta kompozycja sprawiła, że postanowiłam zostać tu na chwilę, zamieszkując przytulny berberyjski namiot…

Wyprawę do Maroka zaczęłam sama. Nocnym czerwonym autobusem zmierzałam na zachód. Tam czekał Łukasz. Przygoda nabrała tempa i uśmiechu już w Poznaniu. Przesłuchałam dedykowaną na ten poranek piosenkę o kierowcy wesołego autobusu i  na chwilę zasnęłam. Za oknem padał deszcz. To była najlepsza chwila, żeby przenieść się na pustynię.