Mieszkając nad morzem nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo uzależnię się od spoglądania za okno, sprawdzając stan morza, patrząc na wędrujące chmury na niebie, łapiąc każdy rozgrzewający promień słońca. To wciąga:) ale i pozytywnie nakręca do robienia rzeczy zupełnie innych nich dotychczas. Siedząc na Nabrzeżu Francuskim stajesz się częścią historii polskiej emigracji, która w tysiącach ludzkich istnień podążała za głosem wolności czy szansy na lepsze jutro na pokładzie Batorego, Piłsudskiego – naszych sławnych liniowców. Patrzysz jak tuż obok ciebie przepływają wieżowce załadowane wszelkim rodzajem surowców, drzewem itp., wciskają się w ciasne doki, cumując do licznych kei. To całkowicie inna odsłona Gdyni, trochę przemysłowa ale też będąca nieodłącznym elementem morskiego krajobrazu tego miasta. Serce gdyńskiej stoczni. Chociaż to serce można zostawić w wielu innych miejscach, a już na pewno w porcie jachtowym, gdzie zdarza mi się spędzać najwięcej czasu. Jak tylko można postawić jakiś żagiel i ruszyć na zatokę, jestem tam. I tu niezmiennie od pogody, wiatru, stanu morza Was zapraszam... aby wypłynąć poza horyzont:)