Ograniczenia… coś czego chyba nikt nie lubi i niezależnie czego dotyczą. Budzi się w nas bunt, zwłaszcza kiedy na zaistniałą sytuację nie mieliśmy wpływu i w zasadzie jesteśmy, w naszej ocenie, jakby ofiarami sytemu nakazów, zakazów. Czujemy obawy, że coś nam umknie, coś przeoczymy. Nie możemy realizować zwykłego planu dnia nie mówiąc o tym, że marzenia wydają nam się wyjątkowo trudne, wręcz nierealne do spełnienia.
Play SlideshowPause Slideshow
A tak jest właśnie dziś. W ograniczeniu do świata niekoniecznie wielkiego mieszkania. Cztery ściany, sufit i internet. Coś, co dla mnie jest zupełnie niewystarczające do życia. Całe życie obracam się wśród ludzi, zwiedzam, zachwycam się przyrodą, odrywam tajemnice miejsc niezwykłych. I nagle stop. Wszystko się zatrzymuje. Świat dostępny jest tylko przez ekran komputera czy telefonu. Próbujemy organizować się w zupełnie nowej rzeczywistości. Ja czuję jakąś niezwykłą stratę, jako ktoś kto potrzebuje niemal nieustannie towarzystwa, rozmów, przestrzeni. Mam tylko nadzieję, że może choć przyroda przez chwilę skorzysta z tego naszego ograniczenia. Odetchnie. Odrodzi się. Jeśli nie jest to najlepszy czas dla nas to niech będzie dla niej.. do zobaczenia ?